Komentarze: 3
mialam dziwny sen....
i to nie to zebym lwa zabila czy cos ;-)
ciezko by opisywac calosc, bo jak wiadomo sen to sen i nie opisze sie dokladnie go tak jak sie chce. caly sens opiera sie na tym, ze wyszlam z bezpiecznego domu sie przespacerowac sama i pojawili sie lysi...... a w ich rekach lancuchy, paly i takie tam... zaczeli mnie gonic, ale nie wiem jakim cudem a dokladnie kilkoma zbiegami okolicznosci udalo mi sie umknac i wrocic do bezpiecznego schronienia gdzie zajeli sie mna przyjaciele... przewinela sie tam jeszcze jakas kobieta ktora mi w ucieczce pomogla... nie wiem kto to byl, ale byla mi bardzo bliska... skonczylo sie tak ze ci lysi zostali zamknieci przez policje.
wiem caly opis jest malo skladny, ale to sen. sny nie musza byc logiczne. jednak 'sny rodza rzeczywistosc'. i sie wlasnie zastanawiam jakie moze to miec w niej odzwierciedlenie??
hehe moze interpretuje to tak jakbym chciala zeby bylo, ale moze to byc tak:
lysi - moi wrogowie to fizyca. kobieta, ktora pomaga - mama. przyjaciele do ktorych wracam to przyjaciele (klasa do ktorej wracam), policja - dyrekcja. no i spprawa fizyki na radzie pedagogicznej rozwiazuje sie na moja korzysc :PPP aha no i to moje wyjscie z bezpiecznego miejsca, to po prostu moje oddalenie sie od szkoly w pewnym momencie.
kcialabym zeby to sie spelnilo. oj kcialabym.......