Obiecalam pewnemu milusiemu panu, ze napisze taka notke, wiec pisze ;-)
Jest to historia pewnej znajomosci.......
Pierwsze kroki poczynilam w okolicach pazdziernika – listopada 2001 roku hiehiehie kiedy to zapisalam się do fanklubu tilavki ;-) no wiec była tam sobie szamanka, był tam tez grom, ale szczerze mowiac to nie bardzo nawet kojarzylam ta postac... ot czasem na ircu siakies gadki się urzadzalo i tyle. W realu poznalismy się 14 listopada 2002. pamietna data. 20-loecie t.love i zlot fanow. Niesamowite przezycie. Poznalismy się tam ale nadal była to taka bardzo luzna znajomosc. Na zlocie on był zajety, a moja niemalze cala uwage absorbowal mój mąż ;-). Na drugi dzien gdy przypadkiem spotkalismy się uciekl od nas (hehehe musialam to napisac :P). pozniej zdarzalo nam się gadac, aczkolwiek nie było to nic wielkiego.......
W ferie zimowe pojawilam się z asiaczkiem w stolicy i w miejscu umowionego spotkania pojawil się tylko niezawodny jednoreki bandyta, który się nami zajal :D, bo szanowny pan grom zaspal hiehie... jednak pozniej przybyl do nas.... tego dnia bedac pod wielkim wrazeniem moich kochanych fanowiczow* stwierdzilam, iż grom jest czlowiekiem niesamowicie milym, przy ktrorym można się bardzo pewnie czuc.... po tym spotkaniu zaczelismy jakos czesciej gadac. Biedak przezywal kryzys ze swoja dziewczyna, a ja staralam się mu pomoc jak tylko moglam (odleglosc 180km zasadniczo utrudniala mi to).... jednak nie udalo się, rozstali się... ja nadal staralam się pomoc i jakos tak wyszlo, ze zblizylo nas to bardzo do siebie. Do tego stopnia ze grom tuz przed swietami zjawil się w bialymstoku... polazilismy, pogadalismy, pozniej spotkalismy się z tutajszymi fanowiczami i w ogole było bardzo milo.... co było pozniej? Naturalny bieg wydarzen.... ja zjawilam się w stolicy tuz przed jego matura..... kolejny niesamowity dzien spedzony razem... park, lipa, wisla, browar, starowka, skarpa, fanowicze, gitarka, extremalne dzieci :P, rozowa wata cukrowa.... czyli wsyzstko co trzeba było obecne.... jednak nadszedl czas powrotu.... to jak zawsze najgorsze było.... od tego czasu był w mym miescie jeszcze 2 razy... ze spotkania na spotkanie robilo się coraz ciekawiej.... i z dnia na dzien coraz brdziej mi go brakuje przy mnie..... jednak najwazniejsze jest to ze jest, nie istotne jak daleko..... wiem ze nieustannie jest przy mnie telepatycznie i to się liczy przede wszystkim :D
Misiaku :-***
* dla niewtajemniczonych fanowicz jest to czlonek fanklubu t.love ;-)